Nigdy nie było mi dane popełnić rankingu podsumowującego polski rap, czy podsumowującego cokolwiek innego. W tym roku jakoś tak się złożyło, że usiadłem do tego i przygotowałem 15 płyt, z którymi spędziłem najwięcej czasu i które zrobiły na mnie największe wrażenie. Od razu zaznaczam – nie słuchałem wszystkich wydawnictw, które ukazały się w Polsce w 2014 roku. To co widzicie poniżej to pierwsza z trzech części, które pojawiać się tutaj będą odpowiednio jutro i w świąteczny wtorek. Zapraszam do sprawdzenia miejsc od 15 do 11 w SUBIEKTYWNYM rankingu podsumowującym 2014 rok w rodzimym hip-hopie.
15. Plash – Isolation (Nielegal)
Starałem się słuchać dużo instrumentalnego hip-hopu w 2014 roku – nie tylko tego znad Wisły, ale ogólnie. Nie aż tak wiele rzeczy powaliło mnie na nogi jak epka „Isolation” krakowskiego didżeja Przeplacha. Na krążku, poza PO PROSTU hip-hopowymi instrumentalami, dostajemy również genialny „Wake Up Call” z gościnnym udziałem BlabberMoufa z ekipy Da Shogunz. Jedynym minusem płyty jest zdecydowanie zbyt mała ilość skreczy i cutów. Z uwagi, iż materiał ukazał się tylko na winylu i to w nakładzie 500 sztuk, został zauważony jedynie przez wąskie grono słuchaczy, ale może tak miało być? Tak jak pisałem w sierpniu, tak i napiszę teraz: „Dj Plash jest po uszy zakochany w hip-hopie i na tym materiale to słychać doskonale, gdy usłyszycie chociażby „Kaito” zrozumiecie sami.”
14. Dj Eprom & Sensi – Boom Bap Boogie (Asfalt Records)
Ta płyta to piękna pocztówka z lat dziewięćdziesiątych. Dj Eprom i Sensi uzupełniają się tutaj niczym Erick Sermon i PMD na „Strictly Business”. „Boom Bap Boogie” to nie płyta nawiązująca do lat 90tych, ona brzmi jakby powstawała w 1995 roku. Obok tej płyty nie można przejść obojętnie, a produkcje Eproma to jedne z ciekawszych rzeczy jakie mogły przydarzyć się naszej scenie, w ogóle. Jedyne co kuje mnie tutaj w oczy, to momentami zbyt banalne historie, które opowiada nam Sensi. Polecam każdemu po prostu puścić „Zmieniałem zdanie” lub „Bez ściem” i samemu stwierdzić czy Sensi zasłużył na wyróżnienie w tym roku.
13. Czarny – Nokturny & Demony (Prosto Label)
Początkowo płyta „Nokturny & Demony” nie trafiała do mnie zupełnie. Później powoli się do niej przekonywałem, ale wciąż patrzyłem na nią z dystansem. Ostatecznie dochodzę do wniosku, że to niewątpliwie ciekawa płyta, szczególnie dla osób z otwarta głową. Słuchając płyty częściej dochodzę do wniosku, że jest to muzyczny perfekcjonizm – przemyślane podkłady, dbałość o każdy dźwięk, a do tego ten wyważony nastrój. Czekam na kolejne wydawnictwo Czarnego – mam nadzieje, że tym razem będzie to w pełni instrumentalna produkcja, pozbawiona raperów. Odnoszę wrażenie, że na ten krążek Czarny zaprosił ich tylko po to, by osiągnąć jakąkolwiek sprzedaż. Choć i Ci spisali się rewelacyjnie – szczególnie Hades i Mes.
12. RH- – Karty sim (Prosto Label)
O rapie Raka już się wypowiedziałem, i raczej zbyt wiele w tej kwestii się nie zmieniło. Rapu Hadesa jestem ogromnym fanem, a Ostrego uważam za jednego z najlepszych producentów w tym kraju. Przez wielu płyta uważana jest za nudną. Ja określiłbym ją raczej mianem ciężkiej, brudnej, a momentami wręcz mrocznej, co czyni ją zdecydowanie niełatwą w odbiorze. To mógłby być wybitny album, ale niestety nim nie jest i wiele mu do wybitności brakuje. Nawet nie chodzi już o Raka, ale momentami o Hadesa, który akurat na tym krążku jest nieco nudny i przewidywalny. Najważniejsza robotę wykonał tutaj oczywiście Ostry, który dostarczył obu panom genialne nowojorskie produkcje.
11. Bonson/Matek – MVP (Stoprocent)
Tej płyty miało tutaj nie być! Duet ze Szczecina wydał w tym roku dwie płyty – na „O nas się nie martw” czekałem z ogromną niecierpliwością i zwyczajnie się zawiodłem, boleśnie. Obraziłem się i płyty „MVP” postanowiłem nie sprawdzać w ogóle. Jednak sprawdziłem. Raz, iż z sentymentu do „Historia po pewnej historii”, a dwa, że przez przypadek. Uwielbiam ten jego ekshibicjonistyczny, smutny, emocjonalny i nie rzadko nad wrażliwy rap. Bonson na „MVP” ma w sobie to coś, co sprawia, że chcę go słuchać i słuchać. „Miejsca”, tytułowe „MVP” z kolejną rewelacyjną zwrotką Białasa czy chociażby „Tacy sami” i „Wracam do domu” to rzeczy, które TRZEBA sprawdzić. Jedyne do czego ja się tutaj przyczepiam, to zbyt wiele sprawdzonych rozwiązań (chociażby z płyty „Historia po pewnej historii”) i kilka zbyt czytelnych inspiracji zaczerpniętych od starszych kolegów po fachu…
Zapraszam na drugą część jutro około godziny 18:00.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.