„Cut Addix” – czyli kwintesencja tego, czego ja szukam i czego chcę słuchać w hip-hopie.
Dj Ace, który dał się poznać ostatnio fanom hip-hopu w Polsce, między innymi dzięki obecności na najnowszym albumie Pei, singlu „Katany” Ostrego i Jeżozwierza czy rewelacyjnym blendtape’ie „Rap Addix vs Apollo Brown” postanowił wziąć sprawy w swoje ręce i wydać za pośrednictwem Vibe2nes coś, czego w naszym kraju wciąż jest jak na lekarstwo. „Cut Addix” to projekt didżejsko – producencki, na którym pojawia się plejada hip-hopowych artystów z Polski.
Przyznam szczerze, iż po pierwszym singlu „Ace is back”, który wyprodukowany został przez K!ck Douglas & Man of Few Words, nieco się zmartwiłem, że Ace nie da rady. Niby wszystko gra tak jak należy, niby odpowiedni klimat, niby dobry podkład i porządna partia skreczy, a jednak czegoś brakuje. A może po prostu oczekiwania były zbyt wygórowane? To „coś” znalazłem odsłuchując od deski do deski materiał i z całym przekonaniem śmiem twierdzić, iż pierwszy singiel to najsłabszy element układanki „Cut Addix”. Bezsprzecznie najjaśniejszym punktem na płycie jest Bodziers. Gdybym po raz pierwszy dzisiaj spotkał się z muzyką Bodziersa i ktoś powiedziałby mi, że mieszka on w Nowym Jorku i ma małe studio gdzieś na Queens, gdzie produkuje swoje bity, uwierzyłbym z miejsca! To co robi Bodziers, to nie nawiązywanie do hip-hopowych lat dziewięćdziesiątych, on robi hip-hopowe lata dziewięćdziesiąte – nie mieszkając na Queens, a w Sopocie. Przesłuchując kolejny raz „Cut Addix” zacząłem się zastanawiać czy nie ukradł on przypadkiem Ace’owi płyty. A słuchając po raz szesnasty „Represent, represent”, „Modern warfare” i w końcu „Turntablist brothers” z udziałem takich wirtuozów gramofonów jak: Ike, Danek, Noriz i VaZee, jestem o tym przekonany – sorry Ace.
Nie tylko Bodziers przyłożył się do tej płyty i włożył w nią tyle serca, ile należało włożyć. Od kilku lat funkcjonuje na naszej scenie duet producencki o nazwie No Name Full Of Fame – autorzy dwóch bitów na tym krążku: „Classic” oraz „Introduction” – napiszę tylko tyle – bardzo się cieszę, iż na podkłady nie trafiły zwrotki któregoś z polskich raperów, bo zostałyby zwyczajnie zmarnowane. Tak jak po części zmarnowany został tytułowy numer „Cut Addix” (autorstwa Soulpete’a) z udziałem raperów zrzeszonych w grupie Rap Addix. Nie zrozumcie mnie źle, kocham wszystkie solowe płyty Jeżozwierza, uwielbiam ten smutny rap Junesa, styl Laika i ciekawe teksty Kidda, ale tutaj zwyczajnie oni nie pasują! To miał być od A do Z producencko-didżejski krążek. Choć mam nadzieje, że ich obecność przełoży się na większą sprzedaż płyty – życzę z całego serca!
Nie można również zapomnieć o Młodziku – autora arcyciekawego remiksu „Spierdoliłem to”, który trafił na winyl „Nie uciekniesz”. Kawałek o tytule „In deep concentration” to przykład jak didżej i producent powinni się uzupełniać w jednym numerze, coś pięknego.
Turntablistycznych projektów wychodzi w naszym kraju bardzo mało. Bardzo chciałbym, by ten stan rzeczy się zmienił, bo didżej to nie tylko „ten gość” puszczający podkłady raperom na koncertach, a „ten gość”, od którego wszystko się zaczęło i trwa już ponad 40 lat. Pamiętajmy o tym. I nie mam na myśli tutaj tylko tej płyty, ale tak ogólnie. Choć na tej, miłość do hip-hopu słychać z każdą kolejną sekundą!
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.