Słoń: Raperzy powinni częściej mierzyć się z krytyką (ROZMOWA)

Zadzwoniłem w ubiegłym tygodniu do Słonia, by wyjaśnić z nim kilka tematów. Okazał się jednym z tych (niewielu) raperów, który nie siedzi nad autoryzacją rozmowy ze swoimi menedżerami, nie kalkuluje, co opłaca mu się publikować i nie rzuca tekstami w stylu: „nie no, to trzeba usunąć, bo o takich rzeczach nie mogę powiedzieć na głos. Dbam o swój wizerunek”.

W którym momencie zauważyłeś, że ludzie zaczęli traktować cię inaczej, jak gwiazdę?

Nie chcę, by osoby, którymi się otaczam, tak mnie traktowały. To słabe. Raperzy, których najbliższe otoczenie traktuje jak bożka, któremu nic nie można powiedzieć, prędzej czy później zaczynają robić gównianą muzykę. Spowodowane jest to oczywiście tym, że ich znajomi nie będą mieli odwagi powiedzieć im, że to, co robią, jest przypałowe. Ja chcę, by mówiono mi w ryj: „Słoń, ten kawałek jest zjebany, odpuść to”. Raperzy powinni częściej mierzyć się z krytyką. Krytyka jest właśnie po to, by dawać nam do myślenia i trzymać nas w ryzach. Moi znajomi nie są po to, by mnie głaskali, bo mam ileś tam tysięcy osób na Instagramie. Sram na to. Nie chcę się otaczać takimi ludźmi. Jak nagrywam zwrotkę w studiu i w tej zwrotce jest coś spierdolone, to osoba, która mnie realizuje mówi mi, że któryś motyw lub fragment się nie klei. Takie komentarze chcę słyszeć. Nie chcę, by ktoś mnie traktował jak bożka, bo mnie to brzydzi! Nie ma bożków! Nie ma ludzi nieomylnych i idealnych. Jeśli jakiś raper ma problem z tym, że ktoś mu wytknie błąd, to polecam mu się przejść na terapię, bo ewidentnie nie radzi sobie z krytyką.

Wywołałeś Instagram. Uważasz, że osoba będąca na takim poziomie popularności na jakim ty jesteś, musi być mocno aktywna w socialach i codziennie dodawać kolejne zdjęcia i filmy? Pytając wprost: czujesz się tego niewolnikiem?

Nie. Dodając codziennie posty na Instagramie, dbam o swoje zasięgi. Dbam o swoje media społecznościowe i dzięki temu docieram do większej liczby osób. Jeśli sam sobie nie zrobię promocji, to nikt inny tego za mnie nie zrobi – żadne portale, rozgłośnie radiowe czy telewizja. Jeśli teraz bym zniknął z internetu i wrzucił post o nowych ciuchach dopiero za pół roku, to prawdopodobnie dotarłby on do nieporównywalnie mniejszej grupy odbiorców. Moje ciuchy płacą mi za to, że idę do studia i nagrywam kolejne kawałki. Jeśli chcesz mi zarzucać, że jestem nadaktywny w internecie, to śmiało zarzucaj. Dbaj o swoje zasięgi, a ja dbam o swoje.

Cały wywiad jest tutaj.