Przechadzał się tamtędy pan w zakrwawionym fartuchu. Gadamy o ostatniej płycie Hadesa, Kosiego i 88

Stawiam tezę, że Hades, Kosi i 88 stworzyli jeden z najciekawszych albumów, jakie w ostatnich latach usłyszał polski hip-hop. Piszę o nim dopiero teraz — ponad rok po premierze — bo dopiero teraz naprawdę mi zagrał. To nie jest materiał do słuchania w tle, przy okazji. W ten album trzeba wejść głęboko i go przeżyć. Tak właśnie zrobiłem kilka tygodni temu.

Na początku nie było pomysłu na „Stratę” – był pomysł na wspólny album 88 i Hadesa. „Spotkaliśmy się w tych dziwnych pandemicznych czasach na tygodniową sesję u mnie na chacie. Głównie robiliśmy bity, rozmawialiśmy i graliśmy w PES-a… W trakcie rozkminiliśmy, że przydałby się jeszcze jeden raper na ten album. Koncepcja płyty w duecie zamieniła się w jakiś tam koncept, gdzie jest dwóch MC’s” – mówi mi 88. W jednym z wywiadów producent wspominał, że początkowo w projekt miał być zaangażowany nie Kosi, a Włodi: „Taki był pierwotnie pomysł. Włodiemu, z tego co pamiętam, jedynie zaanonsowałem koncepcję – wydaje mi się, że nawet się zajarał, ale chyba rozmyło się to jakoś naturalnie. Już dobrze tego nie pamiętam. Włodi byłby ciekawym wyborem, ale też w podobnym klimacie wokalnym co Hades. Na pewno by to świetnie zagrało, ale połączenie Hades + Kosi wydało nam się mniej oczywiste – kompletnie kontrastujące energie. Leniwy flow Hadesa i energetyczny Kosi wydawali nam się ekscytującym połączeniem.” Tylko dlatego w projekt zaangażowany został Kosi? 88 kontynuuje: „Zawsze wnosi do projektu nutę szaleństwa i nieprzewidywalności. Mimo wieku nadal uważam go za tego samego, pełnego małolackiej energii gościa co kiedyś… a nawet lepiej – wydaje mi się, że w czasach, gdy robiliśmy Stratę, był w peaku tekściarstwa. Zaczął łączyć abstrakcyjne wersy z ulicznymi wtrąceniami, cały czas z tą samą energią co na JWP, ale był mega otwarty na eksperymenty. To jedna z moich ulubionych postaci w polskim rapie ever – świetny, serdeczny kolega w dodatku”.

Kolejne pytanie, które zadałem producentowi, dotyczyło tego, jak wyglądała praca nad samym projektem. „To był w zasadzie freestyle. Jedynym planem były te bity – miały jakiś tam założony charakter. Chłopaki kładli na nie strzępy wersów, a ja to później zebrałem do kupy, doprodukowałem i w zasadzie byli w szoku, że powstał z tego pełny album, który w dodatku jest mega spójny i brzmi jak konkretny koncept. Takie rzeczy nie dzieją się przypadkiem – po prostu zażarło między nami i tyle. Wystarczyło kilka impulsów, kilka bujanek, kilka spotkań, żeby powstała taka płyta. Jaram się tym procesem – lepiej nie mogliśmy sobie tego wymyślić. Choć były momenty, że się mega wkurwiałem: na jakieś spóźnienia albo na to, że wizyty w studiu wydawały się takie niepełne, zbyt spontaniczne – momentami jakby brakowało nad tym kontroli. Ale koniec końców cieszę się, że tak było”.

Na koniec pogadaliśmy o studiu, które znajdowało się w dość abstrakcyjnym i nieoczywistym otoczeniu. „Generalnie to studio mojego kolegi, Tomka Hoaxa. Samo w sobie jest normalne – zadbane, eleganckie – ale żeby tam dojść, trzeba wejść do zabytkowej hali targowej. U góry toczy się zwyczajne targowe życie: są rzeźnicy, warzywniaki, jakiś bar mleczny. Na dole mieści się klub bilardowy. Miasto kiedyś udostępniło te podziemia lokalnym artystom, więc tam, gdzie jest studio, znajdują się też różne galerie i pracownie – w boksach po dawnych sklepikach. Zapewne są tam również magazyny i chłodnie, bo czasami przechadza się tamtędy pan w zakrwawionym fartuchu – i generalnie daje tam dość mocno surowym mięsem”.

Co dalej z projektem? „Jedyne co sobie postanowiliśmy, to na pewno jeden numer, ale zobaczymy jak będzie. Nie chcę nic obiecać – na pewno rozdział nie jest definitywnie zamknięty, a ja cały czas mam przecież zapowiedzianą płytę z Hadesem” – kończy 88.